piątek, 26 grudnia 2014

Jak naprawdę zginął Tommy?

Ludzie pytają mnie czasem, czy mam jakieś rodzeństwo. Odpowiadam im wtedy, że nie. Kiedyś miałem jednak brata. Przez krótką chwilę. Tommy był ode mnie młodszy, a kiedy miał zaledwie trzy lata, byliśmy nierozłączni. Pamiętam, jak w każdą sobotę budziliśmy się o piątej nad ranem, żeby oglądać kreskówki i hałasować, dopóki rodzice nie wyrzucali nas z domu. Szliśmy wtedy bawić się na huśtawkach, nad strumieniem, lub zwyczajnie się wygłupiać na zewnątrz.
Następnego lata Tommy zachorował. Myśleliśmy, że to nic wielkiego, ot zwykłe przeziębienie, więc rodzice nic w związku z tym nie robili. Uznali, że za kilka dni samo przejdzie. Biedny Tommy zużywał średnio półtorej paczki chusteczek dziennie i bez przerwy kichał, roznosząc swoje zarazki gdzie się dały. Starałem się ograniczać kontakt z nim do minimum.
Któregoś dnia trafiłem do garażu. Bawiliśmy się na zewnątrz, ale Tommy, przez swoją chorobę, szybko się zmęczył. Wracaliśmy już do domu, kiedy kichnął prosto na mnie. To była kropla, która przelała czarę goryczy. Nagle mój brat zaczął krzyczeć, jak to ma dość swojego przeziębienia i że obrzydza go kichanie na wszystko i wszystkich. Kiedy znowu kichnął w moją stronę, kompletnie postradał zmysły.
Nasz tata trzymał swoje narzędzia powieszone na ścianie w garażu. Tommy sięgnął po młotem i zaczął bić się nim w twarz. Po czterech czy pięciu uderzeniach stracił równowagę i się przewrócił. Nie przestał jednak wciąż uderzać. Jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz... Aż usłyszałem trzask.
Byłem w szoku. Nie wiedziałem co się dzieje, nie mogłem w to uwierzyć. Kiedy się otrząsnąłem, podbiegłem do swojego brata, jednak gdy byłem dość blisko, zatrzymałem się.
Zastanawiam się jak opisać to, co pozostało z jego twarzy. Wciąż nie potrafię. Mogę tylko powiedzieć, że jego nos był kompletnie zmiażdżony, a jego zęby znajdowały się dosłownie wszędzie.
Jego czaszka była, krótko mówiąc... otwarta. Ale coś tam się ruszało. Coś ruszało się wewnątrz jego otwartej czaszki. Przez chwilę wyglądało mi to na ogromny, żyjący glut. Właściwie to faktycznie był to jakiś rodzaj robaka. Lekarze powiedzieli, że to jeden z wielu robali, które zagnieździły się w jego nosie. To te robaki produkowały cały ten śluz, przez który Tommy tyle kichał.
Historia była na tyle dziwna, że moi rodzice powiedzieli wszystkim, że Tommy zginął w wypadku. Jednak moi znajomi nie mogli w to uwierzyć, więc zaczęli mnie pytać jak było naprawdę. Opowiedziałem im więc to samo, co powiedziałem policji. Tą samą bajkę, którą napisałem tutaj. Ale to nie jest prawda o tym, jak naprawdę zginął Tommy. 
Bo widzicie... Tommy był za mały, żeby sięgnąć po młotek. Ja to zrobiłem...

Autor: Alex_Ross_Writer @ Reddit, Tłumaczenie: TheWasp

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz