piątek, 26 grudnia 2014

Pracuję w wydziale zabójstw. To najdziwniejsza historia, jaka mi się przydarzyła

Mój partner i ja zostaliśmy wezwani do ciała znalezionego w pewnym hotelu. Kiedy weszliśmy do pokoju, koleś leżał na łóżku z poderżniętym gardłem. Pościel była przesiąknięta krwią która kapała już na podłogę formując ogromnie kałuże.
- Ted Moines, 31 lat - powiedziałem, sprawdzając jego portfel - Morderca prawdopodobnie zaatakował go we śnie. Nie widzę narzędzia zbrodni...
- Co to do cholery jest? - przerwał mi mój partner zwracając uwagę na kartki papieru porozrzucane po pokoju
- Może list pożegnalny - zasugerowałem.
Każdy z nas chwycił po jednej z kartek i zaczął czytać:

Jestem przerażony. Przerażony, ponieważ myślę, że dziś zginę. A jeśli faktycznie mam dziś umrzeć, piszę ten list do Ciebie, żebyś wiedział co się stało i skąd wiedziałem, co mnie czeka. Zawsze byłem bardzo zamknięty w sobie. Jestem typem samotnika i szczerze mówiąc dobrze mi z tym. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym wiele lat temu i nie mam żadnego rodzeństwa ani bliskich. Tak więc mieszkam tu tylko ja. Budzę się rano, idę do pracy, gdzie siedzę przy biurku i pracuję przy komputerze do piątek wieczorem, po czym wracam z powrotem do domu. Nie utrzymuję bliskich kontaktów z ludźmi i nigdy nie było mi źle z tego powodu. Nic mnie nie rozprasza. Tylko ja i moje myśli, tak jak lubię. Co więc się ze mną stało? Moje życie zmieniło się w piekło. 

Co noc, podłączam telefon do ładowarki za stolikiem. Kiedy jednak obudziłem się dwa dni temu, mój telefon leżał na ziemi ekranem do dołu. Było to dość dziwne, ale mimo wszystko zignorowałem dziwne umiejscowienie mojego telefonu i wsadziłem go do kieszeni. Dopiero podczas śniadania, sięgnąłem po niego ponownie, żeby sprawdzić pogodę. I wtedy je zauważyłem - zdjęcie. Odblokowałem telefon, a moim oczom ukazała się galeria zdjęć. Zdjęcia posortowane są według daty zrobienia. Wszystko wyglądało normalnie, poza zdjęciem zrobionym o 2:44 poprzedniej nocy. Zawsze kładę się o około jedenastej wieczorem. Moje serce zaczęło bić mocniej, kiedy otwierałem plik. To, co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Na zdjęciu byłem ja, w moim łóżku, podczas snu. Nie mogłem oddychać. Nie byłem w stanie myśleć ani oderwać wzroku od zdjęcia. Kto był w moim mieszkaniu? Pojechałem do pracy i próbowałem wrócić do swoich rutynowych zajęć, ale nie mogłem przestać myśleć o tym, co zaszło nad ranem. Nie mogłem się skupić i po raz pierwszy w życiu naprawdę żałowałem, że nie mam nikogo, z kim mógłbym porozmawiać. Po pracy wróciłem do domu, licząc na to, że to tylko jednorazowy przypadek. Wróciłem do swojej wieczornej rutyny, podpinając telefon do ładowarki i zostawiając go na stoliku nocnym. Następny ranek miał rozwiać moje wątpliwości.
Szósta rano. Mój budzik wyrwał mnie ze snu i wstałem bez problemu. Jednak ku mojemu przerażeniu, telefon znowu leżał na ziemi, tak jak poprzedniego ranka. Odblokowałem go. Znowu galeria zdjęć, jednak tym razem nagrano 22 sekundowy filmik o 4:07 nad ranem. Myślałem, że dostanę zawału i bałem się go odtworzyć, jednak w końcu się przemogłem. Nagranie było ciemne i prawie nic nie było widać, jednak kadr znów skierowany był na moje łóżku. Kamera poruszyła się, zbliżając się w moją stronę. Dało się usłyszeć obsesyjny, głęboki, świszczący oddech mojego "gościa". Miałem wrażenie, że moje serce wyskoczy mi zaraz z piersi. Nie mogłem jednak oderwać wzroku od ekranu. Intruz wyciągnął rękę w stronę śpiącego mnie. Chuderlawa, ponuro wyglądająca ręka sięgnęła po moją kołdrę i delikatnie zsunęła ją na wysokość moich bioder. Na widok następnych wydarzeń skamieniałem. Ta sama powykrzywiana ręka sięgnęła na wysokość mojej piersi wdzierając długie szpony przez mój podkoszulek, drapiąc powoli, ale z ogromną siłą, aż po mój brzuch. Krew zaczęła się powolnie sączyć z rany, po czym nagranie zostało przerwane. Co mogłem zrobić? Dorosły mężczyzna płaczący histerycznie po obejrzeniu jednego filmiku. Sprawdziłem swoje ciało. Żadnej krwi, żadnego rozerwanego podkoszulka, nawet zadrapania. Nie rozumiałem co się stało, ale wiedziałem, że to się powtórzy. Musiałem dowiedzieć się, co terroryzuje mnie po nocach, co potencjalnie zaatakowało mnie i jakim cudem nie miałem na sobie nawet zadrapania. Zadzwoniłem do pracy, żeby powiedzieć, że jestem chory, po czym pojechałem kupić kamerę. Chciałem nagrywać to, co dzieje się w moim pokoju przez całą noc, żeby zidentyfikować intruza i dowiedzieć się, co dokładnie dzieje się ze mną podczas snu. Kiedy kupiłem kamerę, popędziłem jak najszybciej do domu, żeby ją ustawić. Po zamontowaniu kamery poobklejałem każde drzwi i okno taśmą malarską tak, żeby nikt nie mógł wejść i wyjść z pokoju niezauważenie. 23:00. Podłączyłem telefon do ładowarki, włączyłem kamerę i odpłynąłem we śnie.
6:00. Budzik znowu wyrwał mnie ze snu, telefon znowu na ziemi. Dorwałem go, pomyślałem sobie. Podniosłem się z łóżka, jednak zatrzymał mnie piekący ból. Spojrzałem na dół i to dostrzegłem. Moja pierś! Krwawiłem, a moja koszulka była brutalnie rozdarta. Widziałem pociągnięcie każdego paznokcia. Cztery długie krwawiące zadrapania rozchodziły się na mojej skórze, dokładnie tak, jak wyglądało to na filmie poprzedniego dnia. Musiałem dowiedzieć się, co mnie zaatakowało. Sprawdziłem telefon, kolejne nagranie, 3:35.
Chwyciłem kamerę i przewinąłem nagranie do godziny 3:30. O mało jej nie upuściłem. Stało tam w rogu mojego pokoju, przerażająca postać, prawie całkiem ukryta w ciemności. Jedyne, co mogłem dostrzec to biała twarz i dwoje martwych, czarnych oczu. Oczy tego czegoś skupione były na moim śpiącym ciele. Przez cztery minuty patrzyłem z przerażeniem na to coś, stojące w rogu, patrzące na mnie do 3:34, po czym przekręciło głowę prosto w kierunku kamery, a obraz na nagraniu przestał się ruszać. Obraz pozostał nieruchomy do końca nagrania. Zadrżałem. Nagranie z poprzedniego ranka przedstawiało dokładnie to, co stało się tej nocy, więc nagranie z dzisiejszego dnia powinno przedstawiać to, co spotka mnie kolejnej dziś w nocy. Godzinę zajęło mi zebranie się do kupy, żeby obejrzeć nagranie z mojego telefonu. Po długich namysłach w końcu postanowiłem to zrobić.
Otworzyłem telefon, żeby zobaczyć pięciosekundowe nagranie czekające w mojej galerii. Włączyłem odtwarzanie i zacząłem krzyczeć. Oto ja, leżący na łóżku z poderżniętym gardłem i szeroko otwartymi oczami, z trudem próbujący złapać oddech. Każde zanikające uderzenie serca powodowało niechlujną erupcję krwi wsiąkającej w białe prześcieradła niczym wino rozlane na obrusie. Widokowi towarzyszył stłumiony, złowrogi głos "DOBRANOC", wypowiedziany przez mojego oprawcę. Na tym skończyło się nagranie. Obleciałem cały dom, żeby sprawdzić stan porozklejanej taśmy. Wszędzie pozostawała nienaruszona. Nic nie mogło wejść do mojego domu, ale jakimś cudem było w stanie zadrapać moje ciało i zostawić nagranie. Musiałem iść na policję. Uznałem, że jeśli pokażę im nagrania, zapewnią mi bezpieczeństwo. Na komisariacie wyciągnąłem telefon i kamerę, jednak nic na nich nie było. Całe nagranie z kamery przedstawiało nieruchomy obraz mojego pokoju, a materiały z telefonu zniknęły. Słyszałem śmiech policjantów, kiedy opuszczałem komisariat. Zdecydowałem się spędzić noc w hotelu, w nadziei, że mój oprawca nie podąży za mną.
Oto jestem, pisząc ten listo do Ciebie, szczęśliwy znalazco mojego ciała. Jest 23:00, idę spać. Podłączyłem telefon i wydrukowałem wiele kopii tego listu. Są porozrzucane po całym pokoju. Jeśli nie dożyję jutra, chcę Ci tylko powiedzieć: dobranoc.

Spojrzałem na ostatnie słowo listu: "dobranoc". Przeszły mnie ciarki.
- O mój Boże... - powiedział mój partner, upuszczając list. Był ode mnie znacznie starszy, i pracował w tym wydziale, kiedy ja jeszcze byłem w podstawówce.
- O co chodzi? - zapytałem
- Jakieś 15 lat temu był pewien seryjny zabójca. Wszystkie ofiary wyglądały tak samo. W łóżku z poderżniętym gardłem. To jest bardzo podobne, ale kompletnie nie ma sensu."
- Złapaliście go?
- Nie, zabił się. Prosto przed wejściem do naszego budynku. Miał w torbie narzędzia zbrodni z każdego morderstwa i poderżnął sobie gardło. Przywiązał też sobie list do ręki.
- Co napisał? - zapytałem ponownie.
- Moje dzieło jest ukończone
- Pewnie naśladowca.
- Być może - zawahał się mój partner, tak jakby nie chciał brać pod uwagę żadnego proponowanego przeze mnie rozwiązania.
- Rozejrzyjmy się trochę, może znajdziemy jakieś wytłumaczenie - nalegałem. Podszedłem do ciała i przyjrzałem mu się ponownie. Pod jego lewą pachą dostrzegłem upchaną, pozaginaną karteczkę.
- Co to? - zapytał mój partner
- Wygląda jak liścik, może to coś wyjaśni - powoli odwinąłem kartkę i zaniemówiłem
- Co tam pisze?! - zapytał mój partner. Kiedy podszedł bliżej pokazałem mu wiadomość zapisaną krwią:
Sprawdź swój telefon

Autor: condo23 @ Reddit, Tłumaczenie: TheWasp

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz