piątek, 9 stycznia 2015

Morderstwa nad Lake Bodom

Jezioro Bodom, położone niedaleko miasta Espoo, 22 kilometry na zachód od Helsinek. Miejsce ze względu na swoje walory turystyczne i przyrodnicze jest jednym z bardziej popularnych miejsc w Finlandii. Miejsce to jest znane również ze względu na tragedię, która wydarzyła się tu ponad pół wieku temu.
 
Czwórka przyjaciół: 15-letnie Maili Björklund i Anja Mäki oraz 18-letni Seppo Boisman i Nils Gustafsson postanowili wyjechać dwoma motocyklami nad jezioro Bodom i rozbić tam obóz. W sobotę, 4 czerwca 1960 roku w godzinach między 4 a 6 rano zostali zaatakowani przez niezidentyfikowaną lub grupę niezidentyfikowanych osób.
Napastnik miał najpierw przeciąć linki namiotów, a następnie na ślepo atakować nastolatków nożem oraz tępym narzędziem (najprawdopodobniej kamieniem), pozostawiając przy życiu jedynie Nilsa Gustafssona, prawdopodobnie przez pomyłkę uznając go za martwego. Sam ocalały twierdził, że nie pamięta niczego od momentu zaśnięcia w namiocie do obudzenia się w szpitalu. Rysopis napastnika sporządzono na podstawie zeznania otrzymanego podczas hipnozy. Po tych wydarzeniach Gustafsson,  obecnie 72-letni emerytowany kierowca autobusu i ojciec dwójki dorosłych już dzieci, wiódł stosunkowo spokojne życie.



W trakcie śledztwa podejrzenia padały na wiele osób jednak największe kontrowersje budzili:

Pentti Soininen

Pentti Soininen, pracownik konserwacyjny, który w latach 60-tych skazany został za nieliczne włamania i akty agresji. W wieku 24 lat, podczas odsiadywania wyroku w więzieniu w Kuopio mężczyzna wyznał, że to on jest odpowiedzialny za krwawe morderstwa znad jeziora Bodom. W noc tragedii 15-letni Soininen miał rzekomo przebywać niedaleko miejsca pobytu ofiar. Policja przesłuchała mężczyznę, jednak jego zeznanie nie było zbyt wiarygodne i nie wniosło za wiele do sprawy. W 1969 Soininen powiesił się w tymczasowej placówce w Toijala służącej do transportu więźniów.

Valdemar Gyllström

Po  dziewięciu latach od feralnej nocy w sprawie nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Karl Valdemar Gyllström popełnił samobójstwo topiąc się w jeziorze Bodom po tym, jak kilka dni wcześniej w stanie upojenia alkoholowego wyznał jednemu ze swoich sąsiadów, że to on zabił obozowiczów. Gyllström prowadził malutki sklepik w Oittaa - dzielnicy Espoo położonej nad południowym brzegiem Bodom. Mężczyzna znany był ze swojej nienawiści i agresji w stosunku do obozujących nad jeziorem. Według zeznań najbliższych Gyllströma, miał on być w posiadaniu narzędzia zbrodni, jednak mimo gruntownego przeszukania posesji, policja niczego nie znalazła. Jeśli faktycznie posiadał owo narzędzie, prawdopodobnie je zniszczył lub ukrył w nowo wybudowanej studni, napełnionej wodą kilka dni przed śmiercią. Dalsze śledztwo wykazało jednak, że Gyllström posiadał alibi na noc morderstw. Jego żona twierdziła bowiem, że w nocy 4 czerwca nie była w stanie zmrużyć oka i była w stanie potwierdzić, że jej mąż całą noc spędził w domu. Z drugiej strony wiele lat później, przed śmiercią twierdziła, że mąż był agresywny i wielokrotnie groził jej śmiercią, jeżeli wyzna prawdę.


Hans Assmann

Równie wielkie kontrowersje budziła osoba mieszkającego niedaleko Bodom szpiega KGB, Hansa Assmanna, który dwa dni po wydarzeniach, 6 czerwca 1960 roku zgłosił się do szpitala w Helsinkach. Wizyta mężczyzny w szpitalu była dość niecodziennym widokiem. Assmann miał pojawić na izbie przyjęć cały potargany w podartych i poplamionych krwią ubraniach z czarnymi od ziemi rękoma. . Personel medyczny zeznał później, że wyraźnie było widać, iż mężczyzna mija się z prawdą na temat tego, co się stało, zachowywał się nerwowo i agresywnie oraz symulował utratę przytomności. Kiedy policja podała do informacji publicznej szczegóły dotyczące wyglądu mordercy, Assmann ściął swoje blond włosy pasujące do opisu. Zgadzało się również ubranie, w którym został przyjęty na oddział.  
Mimo iż wiele wskazywało na winę mężczyzny zarzuty zostały oddalone ze względu na brak dowodów, bowiem fińska policja nie chciała ani przesłuchiwać personelu szpitala ani badać poplamionych ubrań mężczyzny, mimo iż lekarze byli pewni co do pochodzenia owych zabrudzeń. Jeden z pracowników szpitala, Jorma Palo wydał napisał później kilka książek, w których opisał swoje teorie na temat Assmanna oraz morderstw (niestety wszystkie w języku fińskim). Mimo że Assmann nigdy nie został skazany były szef policji, Matti Paloaro podejrzewał, że jest on odpowiedzialny za kilka innych nierozwiązanych morderstw, między innymi zabójstwo Kyllikki Saari w Isojoki, czy podwójne morderstwo w Heinävesi (o których kiedyś może wspomnę).

Nils Gustafsson

Po ponad 40 latach od feralnej nocy Finlandia ponownie została zmuszona do przypomnienia sobie o okrutnej zbrodni nad Bodom. Pod koniec marca 2004 roku jedyny ocalały rzezi został aresztowany przez fińskie Narodowe Biuro Śledcze pod zarzutem zamordowania trójki swoich przyjaciół. Na początku 2005 roku Narodowe Biuro Śledcze ogłosiło, że po ponownym przeanalizowaniu śladów krwi sprawa została rozwiązana. Zgodnie z oficjalną informacją Gustafsson miał dokonać zbrodni w akcie zazdrości względem swojej dziewczyny, 15-letniej Maili Björklund, która odrzucała jego zaloty, albowiem to u niej stwierdzono najpoważniejsze obrażenia. Sam podejrzany na pytania podczas licznych przesłuchań odpowiadał głównie "nie wiem" lub "nie pamiętam".
Proces, podczas którego prokuratura wnosiła o dożywocie dla Gustafssona, rozpoczął się 4 sierpnia 2005 roku. Domagano się również ponownego przeanalizowania dowodów przy użyciu nowszych metod, chociażby takich jak badanie śladów DNA. Linia obrony utrzymywała z kolei, że Gustafsson nie mógłby dokonać zbrodni, biorąc pod uwagę obrażenia, które sam odniósł, więc morderstwa musiały zostać dokonane przez jedną lub więcej osób z zewnątrz.  
24 sierpnia pojawił się nieoczekiwany świadek - kobieta, która w 1960 roku rzekomo również obozowała ze znajomymi nad Bodom. Jeden z kolegów kobiety znał podobno Gustafssona, dlatego w wieczór przed morderstwem nastolatkowie bawili się razem. Lekko wstawiony Gustafsson miał kłócić się o jedną z dziewcząt z kolegą ze swojego obozu, Seppo Boismanem. Kobieta twierdziła, że po rozejściu się obu grup z obozowiska Gustafssona słychać było krzyki oraz odgłos odjeżdżającego motocykla. Wiarygodność świadka podważał jednak fakt, że milczała na ten temat przez ponad 40 lat i nie potrafiła przywołać z imienia i nazwiska żadnej żyjącej osoby, która mogłaby potwierdzić jej zeznania.
7 października 2005 roku ze względu na niewystarczające dowody Gustafsson został uniewinniony otrzymując przeszło 40 tysięcy euro w ramach rekompensaty za poniesione krzywdy moralne.


Tragiczna zbrodnia wciąż pozostaje niewyjaśniona i nie zanosi się, żeby cokolwiek miałoby się w tej sprawie zmienić. Przez opieszałość policji pominięto i zignorowano wiele poszlak i dowodów. Obecnie, po przeszło 50 latach nie ma już co liczyć na wiarygodnych świadków, bowiem większość albo nie żyje, albo miewa kłopoty z pamięcią. Próżno też szukać podejrzanego, który również mógł już odejść.
Ciekawostką dotyczącą sprawy może być fakt, że stanowiła ona inspirację dla nazwy death metalowego zespołu Children of Bodom. Zespół początkowo nazywał się Inearthed, jednak przez nacisk ze strony wytwórni musieli zmienić nazwę. Kiedy natknęli się na historię Bodom, uznali nazwę za ciekawą ze względu na historię kryjącą się za nią. Na pierwszej płycie zespołu znalazł się również utwór o nazwie Lake Bodom (Jezioro Bodom).




Źródła:  



1 komentarz:

  1. Fajnie się to czyta <3

    W zasadzie to patrząc się na tę historię zastanawiałem się, czemu od razu Nielsa nie podejrzewali... w końcu to pierwsza zasada skrytobójstwa - być pierwszym na miejscu przestępstwa.
    Inna sprawa, że policja wtedy nie miała internetu, pełnego podobnych historii xDD

    Ciekawe, czy jeszcze pamiętasz o tym swoim blogu - ostatni wpis sprzed ponad roku...
    Tak czy inaczej, pozdro

    OdpowiedzUsuń